sobota, 26 marca 2016

Jeżynowa zima

W kalendarzu już od paru dni wiosna. Za oknem? Różnie to bywa. Jak w filmie Bollywood: czasem słońce, czasem deszcz. Rzeżucha urosła jednak w ekspresowym tempie, babka wyjęta z piekarnika, a czekoladowe jajeczka z nadzieniem czekają już, żeby je pochłonąć (a raczej ja czekam... Ciężko jest odmówić sobie słodyczy na czas postu, ale wytrwałam!). 
Mimo że tęsknię już za wiosną i marzę o schowaniu zimowej kurtki na dno szafy, to jednak sięgnęłam po książkę o mroźnym tytule "Jeżynowa zima". Tytuł ładny, prawda? I interesujący.


"Jeżynowa zima", autorka: Sarah Jio

Jeżynowa zima to nic innego, jak nagły atak zimy w ciepłych miesiącach. Pamiętacie, jak kilka lat temu w weekend majowy zaskoczył nas śnieg? Właśnie o to chodzi. Akcja książki dzieje się właśnie w trakcie takiego ataku w Seattle. Dziennikarka Claire dowiaduje się, że w 1933 roku miasto nawiedziła taka sama zima, dokładnie tego samego dnia. Ma za zadanie napisać artykuł o tych dwóch śnieżycach. Z początku zadanie wydaje jej się nudne, no bo kto chciałby pisać o pogodzie? Stopniowo jednak dowiaduje się o nowych faktach, które zaczynają ją fascynować...
Wraz z książką przenosimy się też do 1933 r. Do eleganckich hoteli, strzelającego szampana i wystawnych kolacji, ale również do zimnych budynków, czerstwego chleba i burczącego brzucha. Poznajemy Verę i Charlesa, osoby z dwóch różnych światów, które połączyła niemożliwa miłość. Spotykamy też małego Daniela, chłopca, który zniknął podczas śnieżycy. Co się właściwie z nim stało? Czy po kilkudziesięciu latach można jeszcze rozwiązać tę zagadkę?
Claire twierdzi, że tak. Jednak im bardziej zagłębia się w tę historię, tym więcej znajduje w niej podobieństw do własnego życia. Chcąc dowiedzieć się jak najwięcej o Danielu, będzie musiała zmierzyć się ze swoją własną przeszłością, od której od roku ucieka. Kto jej w tym pomoże? Mąż, z którym ciągle się mija czy nowy znajomy, częstujący ją z uśmiechem gorącą czekoladą?
Książka bardzo mnie wciągnęła. Przede wszystkim, była inna. Nieprzewidywalna. Nie był to typowy kryminał ani romans, ani powieść obyczajowa. 
Lektura może pozostawić nas z kilkoma pytaniami: co byśmy zrobili, gdyby to nasze dziecko zniknęło? Co byśmy zrobili, gdybyśmy to my przeżyli traumatyczne chwile? Czy matka może w ogóle poradzić sobie ze stratą dziecka? Czy miłość wszystko zwycięża?
Chcecie wiedzieć?
Sięgnijcie tej wiosny po "Jeżynową zimę".

niedziela, 13 marca 2016

Szczęście do poprawki

Ale mam lenia w ten weekend. Nie chce mi się nic, no, może tylko jeść ;) Udało mi się jednak przebrnąć przez jedną książkę. Piszę "przebrnąć", bo nie była to najlepsza lektura, jaką kiedykolwiek czytałam.


wtorek, 8 marca 2016

Ross Poldark na dzień kobiet

TVP mnie zaskoczyło. Gdy oglądałam pierwszy odcinek "Poldarka" nawet nie wiedziałam, że to produkcja BBC. Tak się składa, że bardzo, bardzo lubię ich adaptacje angielskich powieści. Moim faworytem jest "Duma i uprzedzenie" z 1995 r. Mam ją na dvd i często włączam podczas prasowania :) 
Wracam jednak do "Poldarka". Serial jakoś specjalnie mnie nie wciągnął, bo nie umiem oglądać uważnie. To coś mówię, to sprawdzam jakąś informację w internecie, to idę coś przekąsić (najczęściej). Tak było do momentu, kiedy zobaczyłam scenę z grą w karty. Stresującą i wkurzającą. Pomyślałam sobie wtedy, że może ten Poldark nie jest taki zły?


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Najlepsza książka dla dzieci

Hej, hej, witam w nowym roku!
Wzięło mnie ostatnio na czytanie. Siedzę wieczorami przy choince, gdy cały dom już śpi, i przewracam stronę za stroną.
Święta upłynęły szybko, choć... odrobinę mi się nudziło ;) Jeden dzień spędziłam w domu i oglądałam wszystko, co tylko oferowała telewizja. W tym "Dzieci z Bullerbyn". Wraz z tym filmem powróciły piękne, stare wspomnienia.